środa, 15 grudnia 2010

"Katarzyna Księżyca"

To jest drugi wierszy, który był na konkursie. O ile można to w ogóle nazwać wierszem...


"Katarzyna Księżyca"


Późnym wieczorem

Katarzyna stała w oknie

Odziana w przewiewną

Białą koszulę

Dumnie opierając podbródek na otwartej dłoni ręki

Której to łokieć umieszczony był na parapecie

Zwyczajowo

Jak co noc

Czekała na swego adoratora

Bawił on ją

Przybiegał codziennie wyznawać jej swą miłość

A ona zabawiała się jego uczuciami

Lecz dziś

Spóźniał się

Powinien już dawno być

Od dobrego czasu był już zmrok

To też Katarzyna

Z braku lepszego zajęcia

Unosiła leniwie i wyniośle

Swe oczy ku górze

Ujrzała ona Księżyc

W pełni

Zachwycił ją

Swą jasnością i dostojnością

Blask jego

Odbijał się w jej ciemny oczach

Nie mogła oderwać wzroku

Zauroczona

Wpatrywała się w srebrną planetę

Zapomniała o bożym świcie

Pogrążyła się w doskonałości Księżyca

W jej głowię skłębiło się tysiące myśli

A oczy dostrzegały tylko jego piękno

Odleciała

Przeszyło ją uczucie błogości

Już nic się nie liczyło...

Gdy adorator przybył

By kolejny raz ukorzyć się przed swą panią

Zawiódł się ogromnie

Od razu dostrzegł brak

Dumnego profilu

I wyniosłego spojrzenia szlachcianki

Katarzyny już nie było w oknie

Oddała się Księżycowi...

październik’10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz