niedziela, 17 marca 2013

"Potłuczona nadzieja."

Właściwie to nie ma nic i jest wszystko. Tak się układa ostatnio moje życie. Nie narzekam, jestem w pełni zadowolona, no prawie, bo mogłaby być już wiosna. To już bym osiągnęła szczyt zadowolenia.
Dzień jak co dzień, inny niż reszta. Filmy i książki, to jest to czym ostatnio się zajmuję, choć tak też nie do końca, choć chciałabym tylko i wyłącznie. Wracają do mnie różne uczucia i emocje. Przychodzą nowe, a z każdym dniem stwierdzam, że czasami nie warto. 
A jednak brnę w to wszystko dalej. Czy ja muszę ta głęboko o wszystkim myśleć? 

Z warsztatów pisarskich, opis fragmentu zdjęcia.
Kwadrat pojmowania świata, wyznaczony kilkoma liniami ograniczającymi spojrzenie. Kawałek cienia wyłaniający niezbyt ciekawy widok zafajdanego stołu. Rzecz śmieszna, że akurat główne światło pada na ten obraz ludzkiego niechlujstwa i nieposzanowania. 
Chleb? Oblany rdzawą cieczą wygląda jak wymiociny. Gdzież znaczenie kulturowego symbolu; brak szacunku...
Męskie dłonie skupione na własnych palcach, gest niepewności lub znudzenia. Brudna koszula dopełnia woń zniesmaczenia. Debata nad szklanką kału, tak typowa dla porannych konwencji i idei śmietniska. 
I to właśnie wyłania się z cienia w głównym świetle wyłapanym przez miernik przysłony i czasu ekspozycji. Pstryk, uwieczniony w pamięci znak upadku pewnej świadomości.
11 marzec'13

Potłuczona nadzieja.
Cichy brzęk tłuczonego szkła.
Znów to samo...

Biegłam za śladem rozwianych włosów,
za niknącym zapachem jaśminu.
Pozostawione wyraźne odbicia podeszwy
szybko znikały z piasku.

Goniłam cień,
pojęcie o świecie,
poglądy
i zdania.

Wszelkie starania
okazywały się zawsze na nic.

Próbowałam zrozumieć
Jej życie
i sposób na dzień.

Gdy już chwytałam ciepłą dłoń
palce wymykały mi się zwinnie.
W chwili uniesienia
ściągało mnie na ziemię mocne pociągnięcie.

Tłuczone szkło, znów...
To uczcie jest podobne do pobitego talerza.

Chyba nigdy nie dam rady
pojąć kim jesteś
i czym dla ciebie mogę być.

Uśmiech, płacz
wrażliwość, brutalność
bliskość, dystans.

To nasze wieczne granice,
które się nigdy nie zmienią.

Będę biegać za cieniem,
Ty kroczyć przed siebie.

Co jakiś czas ujrzę odwróconą ku mnie twarz.
I usłyszę dźwięk tłuczonego szkła...

Moje uniesienie nie dotyczy nikogo.
15/16 marzec'13