środa, 28 września 2011

"Uliczne koty "

 Ogólnie rzecz biorąc. Nie narzekam, nazbyt wielce. 
Znalazła sobie "kumpli". Gabi, który jest równie szurnięty co ja. I daje mi kanapki. Jak i Zajączek, która jeszcze nie jest szurnięta, ale my się z Gabim postaramy, żeby była. I chodzimy codziennie z Zajaczkiem na "randki". To jest na obiad.
Odkryłam nowy fantastyczny zespół. Warsaw Village Band (Kapela ze wsi Warszawa). Mają ciekawe utwory. Ot i co!
Szkoła męczy i to potwornie. Jeszcze nigdy tak nie męczyła.
Możliwe, iż w końcu uda mi się spotkać z Panną Tajemniczą. To by było cudowne! 
I raczej jestem zadowolona ze swej egzystencji.
Czas melancholii nadchodzi.


I na dziś to tyle.

Barbarka i niebo.
Słońce powoli zachodzące,
a wiatry zewsząd wiejące.
Siedzimy na starym pniu
rozmyślając o minionym dniu.
W nieboskłon śmiało spoglądasz
i stwierdzenia nowe znów masz.
"Niebo niebieskie z tymi rozmytymi chmurami
wygląda, jakby ktoś białą farbę roztarł gąbkami."
Unoszę w górę swą głowę,
przytakuję nie mając siły na mowę.
Słońce zachodzi, jesień się zaczyna
i nowych melancholii z każdym dniem przybywa.
Lata ostatnie dni żegnając,
nadziei pełno posiadając,
siedzimy na starym pniu
rozmyślając o minionym dniu.
24-27 wrzesień'11

Uliczne koty
Za dnia czmychają,
biegają po kontach i zaułkach.
Są niedostępne, niewidzialne.
Wiedzą, że nic nie zdziałają.
Jednak wystarczy by zapadł zmierzch
a wyłonią swe mordki.
Wychodzą ze swych kryjówek
i panoszą się na ulicach władczo.
Już się niczego nie obawiają.
Bowiem wiedzą,
że nad Tobą przewagę znaczą już mają.
28 wrzesień'11

niedziela, 18 września 2011

"Barbarka i Parkowa Alejka."

Niesamowicie nieprzystosowywana jestem. Mam fajnych  nauczycieli w większość i klasa też nie najgorsza. A mimo to nie mam poczucia do bycia "z nimi". Zwyczajnie czegoś mi brakuje. I strasznie jest to męczące. I wiem, że to nie nauka. Bo takowa się jeszcze porządnie nie zaczęła.  Więc to musi być coś innego. I mnie to dręczy. Czuję się wykończona. Psychicznie jak i fizycznie. Nie lubię tego.
I jakoś tak jeszcze Żelka jest melancholijna. Co nie jest częste u Niej.
Znów uciekam w swój świat. Maksymalnie się wyłączam. Nie interesuje mnie otoczenie. Mam to w poszanowaniu. Sama nie wiem dlaczego. 
Brakuje mi rozmów z Panną Tajemniczą. Się znaczy takich częstych. Rzadko teraz bywam online. Więc nie bardzo jest jak. Choć z drugiej strony, każda rozmowa teraz cieszy podwójnie. I czy nie o to chodzi?
Nie mogę się zorganizować ani ogarnąć. Znów popadam w taką "niemoc".
Obserwuję świat. Po swojemu. 
Mam zamiar zacząć rysować w końcu coś co by mnie zadziwiło i zadowoliło. I zacznę już w najbliższy wtorek! 
Ogólnie strasznie dużo tych sytuacji, myśli, zdarzeń i zachowań. Które trzeba przeanalizować, poprawić.
Robię się melancholijna i ckliwa...
Ale mimo wszystko i tak uwielbiam się uśmiechać!

Deszczowo.
Wieczór późny był tego już dnia,
niebo zasnute chmurami całe.
Wiatr biegał między gałęziami,
bezlitośnie gnąc je ku ziemi.
Ciężkie krople spadały w pośpiechu,
bębniąc w szyby.
Tworzyły melodie wcale nie radosną,
choć nie mówiły o smutku.
Księżyc zasnuty mgłami,
nie obdarował nas swym blaskiem.
Czekałam na jego wsparcie,
lecz on nie kwapił się z pomocą.
Pokrzepiłam się zatem melodią deszczu,
która szeptała do mnie cicho.
I wiedziałam już,
co czynić mam dalej.
(Luna)16 wrzesień'11 

Barbarka i Parkowa Alejka.

Krocząc śmiało parkową dróżką,
roztrząsamy kwestie letniej tęsknoty.
Zastanawiamy się, jak to będzie zimą.
Gdy wspominać będziemy ciepłe i słoneczne dni.
Zauważamy, iż docenimy po przeminięciu.
I  w chwili pewnej przerywamy rozmyślania.
Zwracamy uwagę na urok rozpoczynającej się jesieni.
Że liście powoli żółkną i Śliwa Twa traci je z wolna.
Słyszymy delikatny szmer wiatru kryjącego się w koronach.
Upewniasz się czy słyszę. Uśmiechem odpowiadam.
"Słyszę, oczywiście, że słyszę."
Prócz tego skupiam się na dźwięk żwiru.
Który ucieka spod moich kroków. 
Wtem znów zwracasz mą uwagę.
Ponownie chwytasz wątek lata. 
Ono natomiast chyli się ku końcowi.
Zabierając ze sobą chwile i myśli.
Za niedługo idąc tą drogą,
znów będziemy rozmawiać.
Tyle że już nie o lecie. Tylko o jesieni.
18 wrzesień'11