środa, 22 czerwca 2016

Słodka moja.

Brakuje mi tego. Brakuje mi słów. Brakuje mi upadków i zachwytów.
Potworny zastój, okropne bycie.



Słodka moja
Daleko mi do Ciebie.
Tęskno mi do słów Twoich.
Myśl o Twej postaci ukrytej
Budzi mnie w nocy.
Wyciągam ku Tobie
Chęci swoje
Ale posiąść Cię nie mogę.
Prozą MOJĄ pragnę
Ciebie nazywać.
I Ty nieczuła
Na me względy
Tak daleko jesteś
Ode mnie.
Poza moich widzeniem.

środa, 27 kwietnia 2016

Pewne miejsce.

Zatem znów ponawiam się w tym miejscu, gdy duszą mą targają pewne niepewności. Głębokie i silne, zwalające mój biedny umysł z jego codziennego, chłodnego toku myślenia. Pogrążam się w pewnych analizach. Wbrew sobie wybiegam na przód, odwracam się ku przeszłości, wychylam się na przód, czy polecę? Czy mam prawo ranić ich wszystkich? Nie mam najmniejszego! Nawet intencji takowej mi brak, ale popędliwość mej natury mnie przewyższa. Chciałabym spać, by móc poczuć coś takiego dogłębnie. Gdzie jest ta osoba, która bez słowa zrozumie moje pragnienia? Która pojmie moje dość niecodzienne potrzeby dzielenia się sobą? Kto pozwoli obdarzyć się tą całą czułością, nie zaskarbiając jej wyłącznie da siebie? 
Nie chcę niszczyć Jej życia... 
Wiosna nadchodzi, sezon pięknych przeżyć rozpoczęty. 
Wiersz dedykuję Kini, która zainspirowała mnie do ich napisania. 


Zatem cóż uczynić mogę,
Gdy los ten nie do mnie należy.
Obce życie
Nie w moich jest rękach.
A ja pragnę,
By choć jedno stało się moim udziałem.
27 kwiecień'16


Trafiłem do pewnej nory
Gdzie życie urządzone porządnie
Tętniło spokojem.
Wszedłem do środka
Przez przypadek trącając
Filar popierający ściany.
Powierzchnia zaczynała pękać
A ja nie widziałem
Podtrzymać ją czy uciekać aż do końca?
27 kwietnia'16

niedziela, 19 kwietnia 2015

"Zaś wtedy"

Trójki, szóstki, dziewiątki, osiemnastki, czwórki.
To jest takie rozważne i zrównoważone. Podoba mi się ta odmiana. Przyjemnie jest tak nie tonąć we własnej otchłani, za to wciągać kogoś we własną osobę. 
To wszystko głupoty, haha,


Później...
I
Gdy zaś powiemy sobie już wszystko
I pozostanie tylko milczenie.
Zapragniemy siebie nawzajem.
Będę patrzyć na Ciebie
A Ty unikać mojego wzroku.
W końcu zrozumiemy jakie to proste.

II
Jak banalnie jest się śmiać
I sprzeczać o drobnostki.
Jak przyjemnie jest ufać
I wierzyć w każdy gest.
Jak błahe
I nie wyobrażalnie ważne są słowa.
Jak niewiele brakuje do bliskości
I pragnienia wyłączności.
18'kwiecień

Mhm
I gdy dopadnie mnie ta obojętność
Wedrze mi się do wnętrza
Sprawi że serce me się wykrwawi
Płuco mi się zapadnie
I nie dam rady oddychać
Myśli moje się rozproszą
Zapomnę kim jestem
Będę czuła tylko jak cała moja dusza
Roztapia się jak wiosenny śnieg


Nie zniosę Twojej obojętności
19'kwiecień

czwartek, 19 marca 2015

"Biegnij"

Tkwię w jakimś takim zastanowieniu, jakbym wcale nie chciała wykonywać żadnych ruchów. Najchętniej zatrzymałabym się w chwili, żeby mieć czas całego świata na przemyślenie. Bo poniesienie porażki po raz kolejny może okazać się zbyt duży obarczeniem. Mam jeszcze na to czas, na ten upadek, znów, mam całkiem sporo czasu. Tylko, że ja chciałabym tego upadku ominąć. Najlepiej, nie mieć ku niemu sposobności. Tak się jednak nie da.
Mam nowe uzależnienie. Raczej nie nowe, w sumie, tylko odnowione. Już kiedyś na nie cierpiałam. Przybiera ono różne formy. Obecnie jest to obsesyjne sprawdzanie wyświetlacza telefonu. Ładne cudeńko ale nie w tym rzecz. Po prostu, czterdzieści minut a ja wiem czy coś się zmieniło. Chyba, że znajdę sobie zajęcie, które na tyle zajmie mi myśli, iż się nie spostrzegę, ale o to jakoś trudno ostatnio. Już powoli zaczynam sabotować samą siebie.
Myślę, niemal cały czas.
Poprzedni wiersz był dedykowany, ale jakoś nie złożyło się, abym o tym poinformowała...kogokolwiek, włącznie z osobą, której go w myślach ofiarowała.
Czuję jakby cała moja przeszłość ożywała w jednej chwili. Nie jakieś konkretne chwile, po prostu ta niedokończona opowieść, która czeka na ostanie rozdziały. By móc stwierdzić czym teraz jest. Chciałabym móc to stwierdzić, ale znów szumi mi w głowie.
Potrzebuję radosnych tematów do rozmowy, ktoś zna?

Biegnij,
Biegnij szybko,
Tak, jakby od tego zależało Twoje życie,
Chociaż tak naprawdę
Od tego zależy Twoje nieszczęście.
Uciekaj,
Uciekaj i ukryj się dobrze,
Tak,  jakbyś dzięki temu zyskała przewagę,
Choć przecież stanowi to Twoją przegraną.
Milcz,
Milcz zaciekle,
Bo to sprawi, że Cię nie usłyszy,
A przecież wydaje Ci się, 
Że tego właśnie chcesz.
Oddychaj,
Oddychaj głośno,
Bo wtedy jednak znajdzie Twój ślad,
A właśnie tego naprawdę pragniesz.
19 marca'15

niedziela, 15 lutego 2015

Chwila Chwili.

Gdybym tak mogła zatrzymać własne myśli w miejscu...
Gdybym tak mogła powiedzieć to co chcę.
Gdybym tak mogła na chwilę stać się bardziej kimś innym niż sobą.
Gdybym tak mogła zamienić kolejność zdarzeń.
Gdybym tak mogła zebrać się na odwagę.
Gdybym tak mogła uzmysłowić sobie temat.
Gdybym tak mogła....

Chwila.
Krótki wdech,
przelotna myśl,
chwilowa obawa.

Ma wrażenie,
że leci.
Czuje jak pięty
odrywają się od podłoża.

Nikły uśmiech,
oczy ukryte pod powiekami.
Nerwowy śmiech.

Niech wystarczy chwila.
Niech tylko zamkną się drzwi.
wystarczy, że się odwrócisz,
pójdziesz w drugą stronę.
Niech tylko wagon ruszy,
wystarczy, że odwrócisz wzrok,
nie obejrzysz się do tyłu.

Niech tylko zniknie ostatnie wrażenie,
nikły zapach Twojej skóry,
ostatnia chwila, w której rozbrzmiewa Twój głos.

Wystarczy,
aby myśli popędziły w Twoją stronę,
oplotły Cię ciasno.
Wystarczy,
by serce zaczęło bić szybciej,
tłocząc w żyły nadzieję.
Wystarczy,
bo od tej chwili
wszystko będzie skupiać się a tym,
że już Cię tutaj nie ma.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

"Bo za oknem[...]"

Tu powinnam napisać co u mnie. Kogo doceniam i cenię. Kogo nie bardzo lubię.
Tu zaś powinnam wspomnień o tym co czuję.
A w tym miejscu oznajmić co myślę.
Lecz nie tym razem...

Bo za oknem lśni pomarańczowa poświata lampy.
Głośny chrzęst zużytego mechanizmu.
Ciepłe ramiona skulone.
I szeptane słowa.

W kółko.
I jeszcze raz.

Już dobrze.
Przestań.

Niebieskie spojrzenie mętnych oczu.
Ciepła dłoń na policzku.
I chrzęst mechanizmu.

Już dobrze.


W korowodzie błędnej myśli.
Zielony na lewą
Upadek na żółty
Prawda na czerwony.

Gdzieś już to słyszała
W metrze autobusu pociągiem
Na peronie stacji pod dachem kiosku.

Ona powiedziała to jego głosem
Spadł na ziemię i potłukł się na miliony
Po czym razem z sokiem spłyną do kanalizacji.

Zaczął biec powolnym marszem
Złapał jej dłoń kładąc ją na mahoniowym krześle
Zupełnie przypadkowym celem zgubił guziki jej koszuli.

Osunęła się na podłogę lądując na brudno bordowej sofie
Dłonie wplotła w kosmyki czarnych rękawów
Zamykając usta splunęła mu w twarz.

Skacząc z dziewiątego piętra wyszła przez drzwi
Nie odwracając się sprawdziła czy idzie sama
I wyraźnie rozpłynęła się w mroku.

Deszcz optymistycznie parował nad ziemią
Gdy słońce rzucało cień na drzewo
Na którym wisiały tamte słowa.

Zerwał je słaby wiatr
Zmienił w myśli
I umarł.

czwartek, 13 marca 2014

"Co dalej zrobić?"

Jak już kiedyś wspomniałam (niekoniecznie tutaj) każda moja euforia czy ekscytacja musi przerodzić się w przybicie czy inną smutną nutę...
Mam ogromne poczucie winy, wobec... kilku osób. Aktualne poczucie winy, związane z moim życiem, ich życiem, po prostu z życiem. Czy ja muszę zawsze myśleć o myślach?
Cały dzień czułam, że to się w końcu stanie. Nie było mi smutno, a mimo to cała się zasmarkałam. Dziękuję Lemurku, że zadzwoniłaś, chociaż to nie było konieczne. Nie lubię, gdy ktoś wie i sama nie wiem czemu napisałam. Może chciałam wiedzieć, że ktoś się o mnie troszczy?
Boje się mieć przyjaciół... 
Im najłatwiej nami manipulować.
Cieszę się i okrutnie boję jutrzejszego dnia. Ja nie potrafię się zachowywać.  
Niech mnie ktoś obroni. Niech weźmie moje myśli i obwieści swoim głosem. Obawy i założenia są tak głupie, że aż śmieszne. Przyznanie się do nich byłoby zapewne kpiną. Kpiną... Tylko czy odebrane zostałyby jako żart? Chcę stłamsić tę część swojej naiwnej, niezrozumiałej natury, tę część, której nikt nie pragnie poznać, bo ja nie chcę jej dalej poznawać. Marudzenie czy inne przymiotniki pewnie idealnie by się tu nadały, a ja bym chciała się tak nie przejmować, nie martwić, chciałabym, aby ktoś zabrał mój lęk i strach. 

Co dalej zrobić?

Świat zatrzymał się na chwilę,
Słońce w najwyższym punkcie nieboskłonu,
Powietrze ugrzęzło między słupami.

Ręka zawisła nad arkuszem,
Waha się między A i B.
Podejmij decyzję…

Opada wolno i zakreśla kółko,
W duchu modląc się,
By była to właściwa odpowiedź.

Świat lekko drgnął,
Słońce przesunęło się milimetr,
Powietrze wspięło się na linę.

Zapadła cisza,
Ułamek chwili,
Tysiące myśli.

Wypowiedziane zdanie
Zamienia się w dręczącą kwestię.
Czy tak jest właściwie?

Świat ruszył krok do przodu,
Słońce zaczęło schodzić ku ziemi,
Powietrze ześlizgnęło się po kablach.

Jeśli źle robię,
Powiedz mi to teraz,

 Zatrzymaj tylko dla siebie!
13 marzec'14


Idzie
tak jak mu się podoba
w którą chce stronę
i nie interesują go drogowskazy.

Idzie
nie przejmując się brakiem jedzenia,
niczym,
nawet spadającymi bombami.

Idzie
przed sobą ma zasiane pola
za sobą zielony las.

Idzie
bo kiedyś to wymyślił
i teraz realizuje ten plan

Idzie
sam już nie wie dokąd.

Idzie
tak jak szepcze mu wiatr.

Idzie.
13 marzec'14