Cóż. Możliwe.
Ale czuję się wyśmienicie. Tak pięknie zgrana ze sobą!
A teraz dość długi wiersz. W sumie nie wierszowaty. Ale nic to.
Książka
Uwielbiam dźwięk szelestu stron
Kocham zapach tuszu na stronicach.
Blade spojrzenia spoglądają na mnie
Ze stronic błogich opowiadań
O życiu obcym
Stającym się nagle
Tak przyjaznym
Jakbyś znał je całe życie
I nie zdumiewa Cię fakt
Iż było ono tysiące lat temu
Ciepłe dotyki rąk
Nierealnych
Które czujesz na swoich dłoniach
I słodkie usta
Obdarowujące Cię
Chwilą tęsknoty
Słowa tak melodyjne
Wypowiadające spełnienie
Twych najśmielszych marzeń
Które znikąd spełniają się
Lecz nie tu a tam
I nie pozostaje już nic innego
Jak zamknąć się gdzieś pośrodku
Nie zważając na ostrogi
Dać się porwać
Fantazji
Która spisana na tych pergaminach
Przemawia do Ciebie łagodnie
~
Bez zastanowienia rzucę wszystko
Co mnie tu trzyma
I choć na kilka chwil zniknę
Dla świata waszego
Nie będę dostępna
Waszym ciekawskim spojrzeniom
Słowom zawistnym się nie dam
Udam się w podróż jakże fascynującą
W głąb czyjejś emocjonalności
Tak sprytnie ukrytej
Pod słowami niby zwyczajnymi
Lecz zwieść się nie dam
I odkryję sens drugi
Tak piękny
Że w zadumę wpadnę
Myśli me zmienią swe epoki
Uczucia staną się wolne
I nie pojawię się
Póki nie zadowolę się
Nowym zjawiskiem
Usłyszę Ich głosy
I szelesty pięknych sukien
Nie zważę na trwogę która mnie męczy
A na Ich własną
Poświecę mą uwagę
Serce zadrży w mej piersi
I ciało dreszcz przejmie
Z napięciem doczekam chwili
Ich spotkania niepewnego
Trwać tak będę
Zachwycona Ich czynami
Nie myśląc o was
Lecz o Nich
I nie będzie mnie dla świata
Waszego
Żyć przez chwilę
Zapragnę w tamtym
Wymiarze
Tak nierealnie
Że prawdziwie
Wzruszę się wszystkim
Co Je spotka
I uraduje gdy dobiegną
Końca
Wtedy i ja wrócę
Choć ogarnięta radością
To pogrążona w melancholii
Spowodowanej
Rychłym mym powrotem
Do waszych zazdrosnych spojrzeń
~
Nic wam nie rzeknę
Uśmiechnę się tajemniczo
Przebiegle kryjąc swe doznania
Abyście ich przypadkiem
Mi z serca
Nie wyrwali!
Pogrążona w nowych rozmyślaniach
Siedzieć będę nad tym kartkami
Ukochanymi
Nad ich zapachem
Szelestem
I delikatnością
Brzydzić się będę waszą nieczułością
Którą dojrzę
Na wasze nieszczęście
I zechcę się z wami podzielić sobą
Lecz wy rzucicie się na mnie
Jak na padlinę
Wycofam się natychmiast
Ze zgnębioną duszą
Że tak zachłanni jesteście
W chwili poświęcenia
Wykorzystaliście
Nadmiernie me ukochanie
~
W zazdrości spalicie
Me Miłości jedyne
Patrzeć będę jak płoną
Słowa
Jak znikają uczucia jedyne
Prawdziwie okazane
Tak subtelne że nierealne
~
I w gniewie rzucicie się na mnie
Ponownie
Odeprę waszą zachłanność
Obojętna już na wasze krzywdy
Któreście sobie sami wyrządzili
Sama zacznę ukrywać emocje
Zbawcze dla Nas
Pod atramentem słów
Tak majaczących
Że niepoważnych
Nikt z was nie uwierzy
A ja się nie zlęknę waszej niechęci
Pisząc dalej spróbuję
Wam pomoc
Mimo waszej zawiści
Okażę czułość
I nie poddam się niechęci
Niemoc wypędzę z mego dnia
Abyście dostrzegli
Jak wiele łagodności straciliście
~
Odnajdę ponownie swe Miłości wieczne
I przypomnę sobie doznania
upragnione i ukochane
Powrócę do epoki należącej do Nich
Nie do was!
By zrozumieć waszą zawiść
I utwierdzić się przekonaniu
Że kocham
~
Ich głosy i gesty subtelne
Napełnią mnie radością
A także nową mocą
Jednak już nie będę
Całkowicie dla was
Już nigdy
Połowa mej duszy pozostanie
Z Nimi
Przy uczuciach tak wielkich
Że nierealnych
Przy czynach tak przyjemnych
Nie poczuję się winna
Swej nieobecności
Drobnej oziębłości
Już nie macie na to wpływu
~
Zwyczajnie należeć będę
Swą duszą do ukochanych
Bajecznie ukrytych delikatności
W zapachu stronic przyjemnych
I szeleście stron przewracanych
Pośpiesznie
Przy biciu serca drobnego
Duszą pozostanę z Nimi
W epoce dla was tak odległej
Choć tak niedalekiej
Na półce
W Książce.
23 listopad'11