czwartek, 24 listopada 2011

"Książka"

Cały tydzień byłam pochłonięta swym światem i uczuciami własnymi. Przez co posądzona zostałam o lekką "podłość". I zarzucono mi brak względu na innych. Ale może i tak faktycznie było? 
Cóż. Możliwe.
Ale czuję się wyśmienicie. Tak pięknie zgrana ze sobą!
A teraz dość długi wiersz. W sumie nie wierszowaty. Ale nic to.

Książka

Uwielbiam dźwięk szelestu stron
Kocham zapach tuszu na stronicach.

Blade spojrzenia spoglądają na mnie
Ze stronic błogich opowiadań
O życiu obcym
Stającym się nagle
Tak przyjaznym
Jakbyś znał je całe życie
I nie zdumiewa Cię fakt
Iż było ono tysiące lat temu

Ciepłe dotyki rąk
Nierealnych
Które czujesz na swoich dłoniach
I słodkie usta
Obdarowujące Cię
Chwilą tęsknoty

Słowa tak melodyjne
Wypowiadające spełnienie
Twych najśmielszych marzeń
Które znikąd spełniają się
Lecz nie tu a tam

I nie pozostaje już nic innego
Jak zamknąć się gdzieś pośrodku
Nie zważając na ostrogi
Dać się porwać
Fantazji
Która spisana na tych pergaminach
Przemawia do Ciebie łagodnie

 ~

Bez zastanowienia  rzucę wszystko
Co mnie tu trzyma
I choć na kilka chwil zniknę
Dla świata waszego
Nie będę dostępna
Waszym ciekawskim spojrzeniom
Słowom zawistnym się nie dam

Udam się w podróż jakże fascynującą
W głąb czyjejś emocjonalności
Tak sprytnie ukrytej
Pod słowami niby zwyczajnymi
Lecz zwieść się nie dam
I odkryję sens drugi
Tak piękny
Że w zadumę wpadnę

Myśli me zmienią swe epoki
Uczucia staną się wolne
I nie pojawię się
Póki nie zadowolę się
Nowym zjawiskiem

Usłyszę Ich głosy
I szelesty pięknych sukien
Nie zważę na trwogę która mnie męczy
A na Ich własną
Poświecę mą uwagę

Serce zadrży w mej piersi
I ciało dreszcz przejmie
Z napięciem doczekam chwili
Ich spotkania niepewnego

Trwać tak będę
Zachwycona Ich czynami
Nie myśląc o was
Lecz o Nich

I nie będzie mnie dla świata
Waszego
Żyć przez chwilę
Zapragnę w tamtym
Wymiarze

Tak nierealnie
Że prawdziwie
Wzruszę się wszystkim
Co Je spotka
I uraduje gdy dobiegną
Końca

Wtedy i ja wrócę
Choć ogarnięta radością
To pogrążona w melancholii
Spowodowanej
Rychłym mym powrotem
Do waszych zazdrosnych spojrzeń

~

Nic wam nie rzeknę
Uśmiechnę się tajemniczo
Przebiegle kryjąc swe doznania
Abyście ich przypadkiem
Mi z serca
Nie wyrwali!

Pogrążona w nowych rozmyślaniach
Siedzieć będę nad tym kartkami
Ukochanymi
Nad ich zapachem
Szelestem
I delikatnością

Brzydzić się będę waszą nieczułością
Którą dojrzę
Na wasze nieszczęście
I zechcę się z wami podzielić sobą
Lecz wy rzucicie się na mnie
Jak na padlinę

Wycofam się natychmiast
Ze zgnębioną duszą
Że tak zachłanni jesteście
W chwili poświęcenia
Wykorzystaliście
Nadmiernie me ukochanie

~

W zazdrości spalicie
Me Miłości jedyne

Patrzeć będę jak płoną
Słowa
Jak znikają uczucia jedyne
Prawdziwie okazane
Tak subtelne że nierealne

~

I w gniewie rzucicie się na mnie
Ponownie
Odeprę waszą zachłanność
Obojętna już na wasze krzywdy
Któreście sobie sami wyrządzili

Sama zacznę ukrywać emocje
Zbawcze dla Nas
Pod atramentem słów
Tak majaczących
Że niepoważnych

Nikt z was nie uwierzy

A ja się nie zlęknę waszej niechęci
Pisząc dalej spróbuję
Wam pomoc
Mimo waszej zawiści
Okażę czułość

I nie poddam się niechęci
Niemoc wypędzę z mego dnia
Abyście dostrzegli
Jak wiele łagodności straciliście

~

Odnajdę ponownie swe Miłości wieczne
I przypomnę sobie doznania
upragnione i ukochane

Powrócę do epoki należącej do Nich
Nie do was!
By zrozumieć waszą zawiść
I utwierdzić się przekonaniu
Że kocham

~

Ich głosy i gesty subtelne
Napełnią mnie radością
A także nową mocą

Jednak już nie będę
Całkowicie dla was
Już nigdy

Połowa mej duszy pozostanie
Z Nimi
Przy uczuciach tak wielkich
Że nierealnych
Przy czynach tak przyjemnych

Nie poczuję się winna
Swej nieobecności
Drobnej oziębłości

Już nie macie na to wpływu

~

Zwyczajnie należeć będę
Swą duszą do ukochanych
Bajecznie ukrytych delikatności
W zapachu stronic przyjemnych
I szeleście stron przewracanych
Pośpiesznie
Przy biciu serca drobnego

Duszą pozostanę z Nimi
W epoce dla was tak odległej
Choć tak niedalekiej
Na półce
W Książce.
23 listopad'11

sobota, 19 listopada 2011

3 krótkie wierszyki.

Ostatnio pesymistycznie. Dziś zmęczenie. Ale jestem już całkowicie optymistyczna. Zadowolona. Kocham życie. Podziwiam je. Dziękuję moim bliskim. Dziękuję Pannie Tajemniczej, Anitce, Barbarce, Muni. I wszystkim, którzy we mnie wierzą. Dziękuję Wam bardzo! 
Opisywać nie będę dziś za wiele. Sił mi brak, oczęta się zamykają. Może jutro albo kiedyś. 
A jeśli chcecie wiedzieć co się mniej więcej dzieje to zapraszam na Kolory codzienności
A za to po prostu 3 krótkie wierszyki.

I
Baczne Twe spojrzenie
Bywa
Przeszywa mą duszę
I myśli
Nawet wieczorem
Przypominam sobie
Twój uśmiech
Jakby próbując coś powiedzieć
Jednak milcząć
Próbuję się dowiedzieć.
(12 listopad'11)

II
Skradając się po cichutku
Zaskoczyć spokojnie
I wyszeptać ciepłe słówka
Do uszka
A gdyby tak
Wypowiedzieć je bezgłośnie?
Czy zrozumie?
 (12 listopad'11)
 
III
Cichy szmer serca zaledwie
przyśpieszającego swe bicie
pozbawione oczywistego taktu
Słowa bez większego pomyślunku
przeplatane chaotycznymi myślami
wypowiadane poprzez szept
Spontaniczne czyny nieuchwytne
spojrzenia pytające ukrytkiem
"czy można?"
Aż w końcu
w całej swej ostoi pozostający
bezgłośny krzyk
zastąpiony spokojnym proszeniem
"chwyć mą rękę"
Już wiesz co dalej
chce powiedzieć?
(15 listopad'11)

sobota, 29 października 2011

"Ulewa."

Czy często zastanawiam się nad swoją egzystencją. Stosunkowo tak. Już nawet  znajomym weszło w krew pytać mnie "znów rozmyślasz nad swym istnieniem." Nie odpowiadam, tylko kiwam lekko głową. Właściwie nie lubię, gdy do mnie mówią podczas mych rozmyślań. Przecież widzą, iż zajęta jestem własnym światem. Choć może nie, źle się wyraziła. Nie lubię gdy zadają to pytanie. Ono jest głupie. Wiedzą nad czym myślę, to muszę im jeszcze to potwierdzać i przerywać swe wywody wewnętrzne? Gubię wtedy wątek, co sprowadza się do konieczności zaczynania od początku. Choć jeszcze z innej strony, nie lubię, gdy te myśli mnie napadają, tak znikąd. To strasznie drażni.
Ostatnio dużo rzeczy i zdarzeń mnie drażni. Boję się, że przez przypadek ktoś padnie ofiarą. Dlaczego przez przypadek? Ponieważ mam zwyczaj trzymania w sobie swych emocji i problemów, ale jestem tylko człowiekiem i mi zdarzają się chwile słabości. A nie chciałabym na kimś niesprawiedliwie się wyżyć. I znów druga strona tej sytuacji wygląda tak, że nie umiem znaleźć ujścia dla swych emocji. I to już tak trwa prawie dwa tygodnie...
Jestem wyprana z sił witalnych. Z chęci do czegokolwiek. Totalnie nic mi się nie chce, nic mnie nie interesuje. Mam wszystko w poszanowaniu. 
Znów ogarnia mnie stan beznadziejności. Całkowitego bezsensu istnienia. Zastanawiam się co ja właściwie chcę ze sobą robić. Zrobić. Jaki cel mają moje działania. Co z tego będzie, bądź nie będzie. Zastawiam się czy ja faktycznie umiem tą matematykę. Może sobie tak wmawiam od zawsze? Choć właściwie, ja nic nie umiem. I umieć dalej nie będę. Taka jest prawda. Nie wiem po co mi to wszystko. Ja nawet nie wiem co chcę robić dalej. Jedyne co wiem, to to, iż pragnę mieć domek gdzieś na bezludziu. A w tej chwili to w ogóle chciałabym być gdzieś daleko stąd. Nie wiem gdzie. Gdziekolwiek. Ale poza zasięgiem. W takim, ja wiem, w takiej strefie "magicznej". Bez myśli, bez emocji. Bez tego poczucia zranienia. Właściwie nawet nie wiem dlaczego takowe odczuwam. Ale odczuwam. A nie chcę. Po co mi ono? Chcę żeby ktoś mnie przytulił albo zadzwonił i powiedział coś miłego. Ale tak szczerze. Z głębi serca. A może nawet nie ktoś. Bo ja wiem kogo widzę w tej roli. Ale szanse, że ta osobą to zrobi są niskie. Praktycznie ich nie ma. Żeby choć wpadła na tą poszlakę. Złudne nadzieje...Bo to tylko ja się narzucam i myślę w ten sposób.
Tak, mam poczucie niesprawiedliwości. I to spore. Ale kogo by to obchodziło...
Wiem, marudzę i narzekam. Ale tutaj mogę sobie pozwolić. Bo nawet jeśli nie dobrniecie do tej części, to ja sobie popiszę i będę trochę zadowolona. Nieszkodzi, że to tylko czcze gadanie. I nic to nie zmieni. Jakoś w tym momencie mnie to nie obchodzi.
Męczy mnie udawania. Zdałam sobie sprawę. Nie jestem ani wesołym, ani pociesznym, ani beztroskim człowiekiem. Zwyczajnie boję się dorosnąć. A może inaczej. Ja już dorosłam do wielu spraw i mi to nie pasowało, to postanowiłam się cofnąć. Ale jest jakby już trochę za późno... Naprawdę, uświadomiłam sobie że jestem faktycznie nudnym, cichym, zimnym i zamkniętym w sobie stworzeniu. Do tego samolubnym i poniekąd rozpieszczonym. I cóż z tego? Nie umiem być sobą, nie umiem udawać. Właściwie nie wiem kim jest ten człowieczek pałętający się po szarych ulicach.
Niestabilność myślowa i emocjonalna daje mi się we znaki. W ostatnim czasie jakoś tak bardziej. Popadam ze skrajności w skrajność. I jestem sama...
I już właściwie nie wiem o co mi chodzi i jak mam w tym cel? Żaden? To możliwe. 
Jedyną nowością w mej szarej egzystencji jest Panienka Nieznajoma. Która jest śliczna i urocza. Oczywiście mówimy tu teraz o walorach zewnętrznych. Bo jak sama nazwa wskazuje nic o niej nie wiem. Tylko tyle, że ma megaśny uśmiech. Którym mnie czasem zaszczyca. Się zastanawiam właściwie dlaczego. Tak czy inaczej, gdy ją widzę na korytarzach naszej zacnej szkoły, to uśmiech pojawia się na mojej twarzyczce i od razu robi mi się weselej. Ostatnio nawet mi się śniła. Aż dziwne, że to pamiętam. Ale naprawdę, emanuje od niej taka miła aura. I w sumie dobrze, bo bym się chyba załamała...Teraz walczę ze sobą. Chcąc podejść do niej i poprosić o wyjawienie imienia. Niby takie proste, ale dla mnie oczywiście niewykonywalne.
Mogłabyś się odezwać.
I to by było na tyle marudzenia. Na dziś...

Myśli
Niczym niespodziewana ulewa
pojawia się znikąd
nie uprzedzając o swym zmaiarze.

Niebo blado niebieskie
jak to jesienią bywa.
Wiatr okalający miastowie.
Ludzie dążący dokądś.
Każdy w swoją stronę.
Niczego nie świadomi.

I w jednym momencie
świat spowija szarość ciemna.
Chmury pozbywają się zbędnego balastu,
wszyscy znikają niczym czymś rażeni.
Ulewa się zaczyna.
Ulice znikają pod strugami kropli.

I znika
tak szybko jak się pojawiła.

Ludzie ponownie wychodzą,
jakby nic się nie wydarzyło.
Tylko potoki płynące przy krawężnikach
wiedzą co się stało.

Melancholia
niczym niespodziewana ulewa,
pojawia się znikąd
i nie uprzedza o swym zamiarze.
27-28październik'11

Wystarczyłoby
Choć jedno 
słowo
gest
myśl.
Całkowicie
zadowoliłoby
podniosło na duchu
pokrzepiło.


Ah śmieszne
naiwne
złudne!
Nadzieje
nierezolutne.

Zrób
cokolwiek.
Bym
wiedziała
i mogła
ufać
wierzyć.
28października'11

Nieznajoma
Jedno spojrzenie
cichy szept
mały gest
uśmiech
I radość
skrupulatnie zbierana
niemal każdego dnia
29październik'11
 

niedziela, 23 października 2011

Przekłamanie.

Mam całkowity mętlik w głowie. Totalny chaos. Już nie wiem co wiem. 
Masz rację, nie rozumiem. Ciężko jakoś mi to pojąć, a Ty nie tłumaczysz. Ale widocznie tak ma być.
Tak się zastanawiam czy...a z mniejsza.
Jest już lepiej. Jakoś się pozbierałam. Już tylko czasem katarek dokucza.
Podczas pobytu u wujka czytałam rewelacyjną książkę. "Moje drzewko pomarańczowe". Genialna jest. Szczerze polecam. Szybko się czyta. A ile wartości.
Zdjęcia mam. Nie są takie jakbym chciała, ale kilka wartych uwagi się znajdzie.
Czwartek był kreatywnym dniem. Skończyłam szkic. Ładnie pokolorowałam. Już mi się kłębi nowy motyw opowiadania. Zwłaszcza że dziś nabazgrałam drugą postać. Tak, może coś wymyślę.
Odkryłam wczoraj, że w "Jak wytresować smoka" jest fascynująca ścieżka dźwiękowa. Musiałam przesłuchać bez filmu, żeby się o tym przekonać. I teraz sobie słucham. Na zmianę z soundtrack'ami z Megamocnego. Ot co!
Nie umiem się zorganizować. Nie nadążam. Z niczym. Ale co tam. Kiedyś się uda.
W poniedziałek Munia do sanatorium jedzie. Ehh. Będę za nią tęsknić.
Dziś mój narzeczony kończy roczek. Ha! Idziemy do Michasia popołudniu.
Niektóre książki trzeba czytać całe od razu i to z ołówikiem w łapce. Tak.
Zaraz chyba pójdę spać. Właściwie to nic nie robię i tylko czas marnuję. Ehh...
Brakuje mi rozmów z Tobą.




Cóż robić?
Cicho
zbliżyć się
niedostrzegalnie

Wystrzegając się
gwałtownych ruchów
czynów nieadekwatnych

Nie chcąc speszyć
przestraszyć

Myśleć nad każdym
krokiem
słowem


Zachować się
przyzwoicie


Wzbudzić ufność
nie lęk
pokazać że można


Abyś uwierzyła...



Wystarczy!

Uśmiechnąć się?

23październik'11

Przekłamanie
Obiecałeś mu,
że go nie opuścisz,
dopóki nie osiągniecie celu.
On święcie w to wierzył.
Czuł się bezpiecznie przy Tobie.
Mieliście razem dotrzeć do Tam.
A jednak,
opuściłeś.
Zapomniałeś o przysiędze
dawno złożonej.
I wyruszyłeś własną drogą.
Nie oglądając się za siebie.
On,
miał nie płakać.
Jednak to było silniejsze.
Nie patrzył jak odchodzisz.
Wiedział, że się nie obejrzysz.
Czuł się oszukany.
A Ty?
Kroczyłeś przed siebie
bez najmniejszego poczucia winy.
Skąd nagle
taka zmiana?
23 październik'11

środa, 19 października 2011

Warszawa.

W weekend byłam w Warszawie. U swego wujka. Muszę przyznać, iż mam pocieszną rodzinkę. I dwóch kuzynków. Wręcz urocze dzieci. I te pobudki o 7-8.
-Ale wstawajcie! Już wstawajcie!-krzyczał mały Staś z samego ranka.
Epickie.
Kilka miłych spacerów.
Wizyta w Centrum Nauki Kopernik. Też całkiem miła i interesująca.
Tylko te ciągle towarzyszące napięcie. Pozostawał do ostatniej chwili. Nie opuszczał na krok. Nawet chwilowa niesamowita ekscytacja. Niestety przedwczesna... A tak się wystarałam...
Podróż pociągiem. I od razu do szkoły. Bez plecaka, bez niczego. Ale nie było źle (jeśli chodzi o stronę lekcyjną). Tylko później w czasie lekcji zaczęłam się robić strasznie zmęczona i bolał mnie brzuch. A całe południe spędziłam na spaniu i wymiotowaniu... Istnieją podejrzenia, iż to reakcja fizyczna na stan psychiczny. Widocznie tak to wszystko przeżywałam, że się "pochorowałam". A wydawało mi się, iż przyjęłam to spokojnie. Widocznie to co myślę świadomie jest całkiem różne, od podświadomego...
Na moje szczęście jest już lepiej! Wczoraj plastyka, jutro też. Fantastycznie. To takie relaksujące.
Tyle myśli że nie mogę ogarnąć...
A w piątek będę miała nowe zdjęcia z Warszawy. Ciekawe jak wyszły. I czy Miki i Staś ładnie powychodzili! Mam nadzieję, że tak.

Przedwczesny entuzjazm
Ciche drżenie
delikatnie
niemal niesłyszalne
ale jakże wymowne

Nadzieja wzbudzona
ślepe wierzenia
zaufanie chwilowe

I zimny kubeł na głowę
ciemność rzeczywistości

Krok w tył
śmiałe wycofanie się
w głąb siebie
ponownie...
18 październik'11

Artystyczne wyżycie się
Wylałeś kubeczek wody na kartkę.
Miałeś w tym przemyślany cel.
Maczałeś patyczki w tuszach,
czerwonym, niebieskim,
żółtym, zielonym, brązowym
i delikatnie dotykałeś koniuszkiem kartki.
Barwnik był niczym bomba.
Rozchodził się na wszystkie strony,
nachodził jeden na drugi.
Wykonywałeś kolejne półświadome ruchy.
Obserwowałeś reakcje cieczy.
Podobało ci się to co powstawało.
Te łączenia, ta ekspresja!

Dałeś pracy czas na wyschnięcie.

I znów oblałeś ją wodą.
Tym razem nie całą.
Moczyłeś patyczek w czerni. I nią postanowiłeś pokryć kolory.
Zacząłeś od brzegów.
Mrok z wolna pokrywał twą pracę,
dążąc ku środkowi.
A tam drżał w przestrachu Mieszkaniec.
Powstawała Czarna Otchłań,
pożerała kolory i beztroskę.

Jednak nie pozwoliłeś jej dokońać dzieła ostatecznie.
Zatrzymałeś ją w ostatniej chwili.
Ratując Mieszkańca.
I skrawek jego Światka.

Byłeś z siebie zadowolony.
Tylko powiedz,
skąd ta Otchłań?
19paździrnika'11

środa, 28 września 2011

"Uliczne koty "

 Ogólnie rzecz biorąc. Nie narzekam, nazbyt wielce. 
Znalazła sobie "kumpli". Gabi, który jest równie szurnięty co ja. I daje mi kanapki. Jak i Zajączek, która jeszcze nie jest szurnięta, ale my się z Gabim postaramy, żeby była. I chodzimy codziennie z Zajaczkiem na "randki". To jest na obiad.
Odkryłam nowy fantastyczny zespół. Warsaw Village Band (Kapela ze wsi Warszawa). Mają ciekawe utwory. Ot i co!
Szkoła męczy i to potwornie. Jeszcze nigdy tak nie męczyła.
Możliwe, iż w końcu uda mi się spotkać z Panną Tajemniczą. To by było cudowne! 
I raczej jestem zadowolona ze swej egzystencji.
Czas melancholii nadchodzi.


I na dziś to tyle.

Barbarka i niebo.
Słońce powoli zachodzące,
a wiatry zewsząd wiejące.
Siedzimy na starym pniu
rozmyślając o minionym dniu.
W nieboskłon śmiało spoglądasz
i stwierdzenia nowe znów masz.
"Niebo niebieskie z tymi rozmytymi chmurami
wygląda, jakby ktoś białą farbę roztarł gąbkami."
Unoszę w górę swą głowę,
przytakuję nie mając siły na mowę.
Słońce zachodzi, jesień się zaczyna
i nowych melancholii z każdym dniem przybywa.
Lata ostatnie dni żegnając,
nadziei pełno posiadając,
siedzimy na starym pniu
rozmyślając o minionym dniu.
24-27 wrzesień'11

Uliczne koty
Za dnia czmychają,
biegają po kontach i zaułkach.
Są niedostępne, niewidzialne.
Wiedzą, że nic nie zdziałają.
Jednak wystarczy by zapadł zmierzch
a wyłonią swe mordki.
Wychodzą ze swych kryjówek
i panoszą się na ulicach władczo.
Już się niczego nie obawiają.
Bowiem wiedzą,
że nad Tobą przewagę znaczą już mają.
28 wrzesień'11

niedziela, 18 września 2011

"Barbarka i Parkowa Alejka."

Niesamowicie nieprzystosowywana jestem. Mam fajnych  nauczycieli w większość i klasa też nie najgorsza. A mimo to nie mam poczucia do bycia "z nimi". Zwyczajnie czegoś mi brakuje. I strasznie jest to męczące. I wiem, że to nie nauka. Bo takowa się jeszcze porządnie nie zaczęła.  Więc to musi być coś innego. I mnie to dręczy. Czuję się wykończona. Psychicznie jak i fizycznie. Nie lubię tego.
I jakoś tak jeszcze Żelka jest melancholijna. Co nie jest częste u Niej.
Znów uciekam w swój świat. Maksymalnie się wyłączam. Nie interesuje mnie otoczenie. Mam to w poszanowaniu. Sama nie wiem dlaczego. 
Brakuje mi rozmów z Panną Tajemniczą. Się znaczy takich częstych. Rzadko teraz bywam online. Więc nie bardzo jest jak. Choć z drugiej strony, każda rozmowa teraz cieszy podwójnie. I czy nie o to chodzi?
Nie mogę się zorganizować ani ogarnąć. Znów popadam w taką "niemoc".
Obserwuję świat. Po swojemu. 
Mam zamiar zacząć rysować w końcu coś co by mnie zadziwiło i zadowoliło. I zacznę już w najbliższy wtorek! 
Ogólnie strasznie dużo tych sytuacji, myśli, zdarzeń i zachowań. Które trzeba przeanalizować, poprawić.
Robię się melancholijna i ckliwa...
Ale mimo wszystko i tak uwielbiam się uśmiechać!

Deszczowo.
Wieczór późny był tego już dnia,
niebo zasnute chmurami całe.
Wiatr biegał między gałęziami,
bezlitośnie gnąc je ku ziemi.
Ciężkie krople spadały w pośpiechu,
bębniąc w szyby.
Tworzyły melodie wcale nie radosną,
choć nie mówiły o smutku.
Księżyc zasnuty mgłami,
nie obdarował nas swym blaskiem.
Czekałam na jego wsparcie,
lecz on nie kwapił się z pomocą.
Pokrzepiłam się zatem melodią deszczu,
która szeptała do mnie cicho.
I wiedziałam już,
co czynić mam dalej.
(Luna)16 wrzesień'11 

Barbarka i Parkowa Alejka.

Krocząc śmiało parkową dróżką,
roztrząsamy kwestie letniej tęsknoty.
Zastanawiamy się, jak to będzie zimą.
Gdy wspominać będziemy ciepłe i słoneczne dni.
Zauważamy, iż docenimy po przeminięciu.
I  w chwili pewnej przerywamy rozmyślania.
Zwracamy uwagę na urok rozpoczynającej się jesieni.
Że liście powoli żółkną i Śliwa Twa traci je z wolna.
Słyszymy delikatny szmer wiatru kryjącego się w koronach.
Upewniasz się czy słyszę. Uśmiechem odpowiadam.
"Słyszę, oczywiście, że słyszę."
Prócz tego skupiam się na dźwięk żwiru.
Który ucieka spod moich kroków. 
Wtem znów zwracasz mą uwagę.
Ponownie chwytasz wątek lata. 
Ono natomiast chyli się ku końcowi.
Zabierając ze sobą chwile i myśli.
Za niedługo idąc tą drogą,
znów będziemy rozmawiać.
Tyle że już nie o lecie. Tylko o jesieni.
18 wrzesień'11

środa, 31 sierpnia 2011

Koniec sierpniowych wieczorów.

 Cóż. Ostatni dzień wakacji właśnie minął. Są one trochę stracone. Nie zrobiła rzeczy, które miałam w planach. Choćby i najważniejsze, by dotrzeć do Panny Tajemniczej. Ale kurczę, się nie udało. Strasznie, strasznie mi tego żal. Ale ja tam się znajdę. Zobaczysz!
Było wiele rozmów i chwili zadumy. Zrozumiałam kilka rzeczy. Jestem zadowolona z tych odkryć. Trochę gorzej z egzystencją.
Zamykam stary rozdział i otwieram nowy. Bądź co bądź jest do tego sposobność. Będzie mi brakowało mej ukochanej Nemezis. I naszych faz i denerwowań. Ale trzeba żyć dalej i być otwartym na życie.
Pan Antoine rozmawia z Panienką. Ja chyba jakoś nie potrafię.
Dziękuję Pannie Tajemniczej za jej obecność i wsparcie. Kocham Cię~
Trzymajcie za mnie kciuki.


Ostatnie słowa zapisków.
Zapisuję ostatnie słowa
swym niebieskim atramentem.
Czekam, aż ostatnia kropla spadnie.
Kartkuję pomięte zapiski.
I zamykam ostatnią stronę.
Spoglądam na okładkę,
z czułością.
"Kolejny rozdział za nami"
wzdycham cicho.
Odkładam zeszyt na półkę,
obok innych.
Biorę nowy.
Zaciągam się świeżością papieru.
Otwieram na pierwszej  stronie.
Maczam pisadło w kałamarzu.
Kleks.
Pozostawiam otwarte stronice
i na nich pióro.
Jutro zacznę pisać nowy rozdział.
31 sierpień'11

Odbierz czasem.
Przynajmniej raz w tygodniu
powtarzam swą czynność bezcelową
Łapię za telefon i Twój wykręcam numer
Chwilę czekam
I powtarzam czynność
Jeden bądź dwa połączenia
Wiem że nie odbierzesz
Nigdy tego nie robisz
Ale świadomość iż prawdopodobnie
wiedzieć będziesz że próbowałam
całkowicie wystarczy

Codziennie
myślę o Tobie.
31 sierpień'11


sobota, 27 sierpnia 2011

"Płomyczek"

Niecały tydzień został, aby napawać się tą wolnością. Prawie nie odczułam, że to faktycznie wakacje. Gdzieś zniknęły te dziecięce, radosne. Cóż.
Zmieniła się ostatnio pewna relacja. Mimo że próbowano mnie utwierdzić w przekonaniu, iż będzie niemal tak samo jak wcześniej, nie będzie. Nie oszukujmy się! To nie może być możliwe. I ja już to dostrzegam. Ty nie?
Wiele rzeczy się dzieje w tym ostatnim tygodniu. Naprawdę wiele. Może nawet aż za. 
Za niedługo będę miała Mefista. Jupi! Moja radość i pociecha. On jest cudowny~

Firmament
Wyciągam rękę ku nieboskłonowi.
 Próbując chwycić niebiosa,
dotknęłam niechcący słońca.
Sparzyło mi dłoń...
Ale czy oznacza to,
iż mam nie sięgać nieba?
lepiec'11

PŁOMYCZEK
WPATRUJESZ SIĘ W TEN MAŁY PŁOMYK
OBSERWUJESZ JAK GAŚNIE
WIESZ, ŻE ZA CHWILĘ BĘDZIE JEGO KONIEC

ZNIKA...

PATRZYSZ NA MNIE ZE SMUTNĄ MINĄ 
I RZECZESZ PROSTOLINIJNIE
"ZGASŁ..."
Nami lipiec'11


Nierzeczywiste. 
Mówi, że
nie czuje żalu,
nie chowa urazy,
nie gniewa się,
nie cierpi.

Czy tak rzeczywiście może być?
Jakieś nierealne się to wydaje.
Niech powiem, tak serio,
że ma mi to za złe!
25 sierpień'11

(Wiersze na niebiesko są Nami)

wtorek, 23 sierpnia 2011

"Schowek na myśli."

Wakacje chylą się ku końcowi. Wieczory są piękne. Poranki mi umykają. Przesypiam...
Choć w weekend jeden widziałam. Cudowny. Lekki wietrzyk. Słońce jeszcze blade, słabo rzucające blask na Bazylikę i jej otoczenie. Fascynujące. Poranny spacer z aparatem w ręku. Taka cisza.
Ogólnie weekend miałam pełen nowych doświadczeń, przemyśleń, wyciszeń. Niektórzy nie będą z tego powodu zadowoleni...
Dwa nowe filmy wypstrykane. Zaniesione do wywołania. Zobaczymy jak powychodziło!

LAMPKA
BLASK ŻARÓWKI
Z WOLNA SPŁYWA
PO ABAŻURZE
WYPALAJĄC NOWE DZIURY
SKAPUJE
NA CZARNY BLAT
POZOSTAWIAJĄC
BIAŁE ŚLADY
PEŁZNIE PO DYWANIE
TWORZĄC JASNE PLAMY
PSTRYK!
ZNIKA
POZOSTAJĄ TYLKO DZIURY
W ABAŻURZE.
Nami lipiec'11


STARY SCHOWEK NA MYŚLI
ZAPALASZ ŚWIECĘ
I OTWIERASZ SPRÓCHNIAŁE DRZWI.
NIE SKRZYPIĄ, NIE MAJĄ JUŻ NA TO SIŁ.
ROZJAŚNIASZ MROK SŁABYM PROMYKIEM.
ODKŁADASZ (PO RAZ KOLEJNY)
STARE PUDEŁKO NA REGAŁ.
JEST ICH TAM MNÓSTWO.
PEŁNE PRZESZŁOŚCI,  UCZUĆ, CIEBIE.
TWIERDZISZ, ŻE KIEDYŚ MOGĄ SIĘ PRZYDAĆ,
ALE NIGDY DO NICH NIE ZAGLĄDASZ.
SIADASZ NA ZAKURZONYM DYWANIE.
ROZKŁADASZ MYŚLI WOKÓŁ SIEBIE.
TYLKO SIĘ IM PRZYGLĄDASZ.
NIEKTÓRE PRZYWOŁUJĄ UŚMIECH,
INNE ZAŚ NIESMAK.
ALE NIC Z NIMI NIE ROBISZ.

WSŁUCHUJESZ SIĘ W WIATR
BIEGNĄCY MIĘDZY DESKAMI.

ZBIERASZ MYŚLI.
NIEKTÓRE ZABIERZESZ Z POWROTEM,
INNE ZAŚ WŁOŻYSZ DO PUDEŁKA.
PŁOMYK TAŃCZY Z PODMUCHEM.

W KOŃCU GAŚNIE.

MOZOLNIE PODNOSISZ SIĘ I WYCHODZISZ.
NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO.
TYLKO NIEKTÓRE RZECZY SKAZAŁAŚ NA ZAPOMNIENIE.
ALE ONE TU SĄ,
"I KIEDYŚ DO NICH WRÓCISZ."
Nami lipie'11

 
Jak widać dwa  powyższe wierszyki napisała Nami i chciała, abym je wstawiła. Więc tak uczyniłam. Podoba mi się jej twórczość.

Dla Ciebie
Narysuję na Twym oknie Tęczę. Tylko dla Ciebie.
Abyś za każdym razem, gdy wyjrzysz przez nie,
Widziała ją na niebie.
A wszystko po to, by uśmiech goszczący na Twej twarzy,
nigdy już nie zniknął więcej.
1 sierpień'11


Jestem pewna, że adresatka wiersza, świetnie zdaje sobie sprawię, że nią jest.

wtorek, 26 lipca 2011

Metal-Punk

Jeszcze 13 dni i wrócę do domku. Bo Muni. A także będe mogła znów objąć Skrzata. Ah! Oby jak najprędzej.
Z każdym dniem odkrywam małe urywki swych myśli, które mówią do mnie w "innym języku".
Panna Tajemnicza za mną się tęskniała. Ogólnie uwielbiam z nią rozmawiać. Choćby o niczym. Albo siedziećć się w jej oczka i uśmiech, który się pojawia, gdy na mnie patrzy. w milczeniu i wpatrywa
W weekend byłam na niemieckim festiwalu Deichbrand. Metal, rock, punk. Było fantastycznie. Dostałam kłódkę od prawdziwego Punk'a. To była jego pamiątka i on mi ją dał. Czadowo! Ogólnie fascynują mnie Ci ludzie. Sa niesamowici! Mam plan zostać metalpunk'iem (choć znjąc mnie i tak nic z tego nie będzie). Na razie zaczęłam słuchać kilka nowych kapel, właśnie z tego festiwalu.
Niemieckiego dalej nie umiem, ale idzie mi coraz lepiej...

Niesprawiedliwe
Nie przywiazuję wagi do własnych słów.
Nie potrafię otwarcie powiedziec co czuję.
Rownócześnie jej słowa są mi niezbednę.
Bez nich nie domyślę się.
(A może chce by tak myślała?)
Ale jej słowa są bardzo ważne!
Czy wybaczy mi tą niesprawiedliwość
z mej strony?
lipiec'11

Nie powiem
Nie powiem co czuję,
nie wiem,
nie umiem,
boje się.
Proszę,
niech nie pyta,
zobaczy,
domyśli się.
Bo ja nie powiem!
lipiec'11

Uśmiech

Widzę Twą twarz
Uśmiecham się na samą myśl
I od razu robi się ciepło
Czuję się potrzebna
Wiem że gdy spojrzysz na mnie
Pojawi się wesoły łuk na Twych ustach
To miłe
Czuję że mogę coś dla Ciebie zrobić
Choć to drobnostka
Wnosi tyle radości
Gdy wspominasz iż tęsknisz
Że za mną
Ogarnia mnie poczucie bliskości.
 25 lipiec'11

Metal-Punk.
Serce bije w takt wybijanego rytmu.
Ciało przeszywa dreszcz.
Oczy nie są tym razem najważnijesze.
A oprócz uszy otwarte jest całe ciało.
Dusza pochłania melodie i tekst.
Coś drga,
I wiesz czego chcesz.
24lipiec'11

piątek, 1 lipca 2011

"Cóż to?"

  Ogólnie rzecz biorąc. Nie idzie mi pisanie ostatnio...
Ale tak poza tym to jestem mega happy. Codzienne spacery ze Skrzatem. 
Rozmowy z Panną Tajemniczą, które są inspirujące! Podobno jestem pocieszna x3 
A dziś wyjazd do Niemiec. Chcę, równocześnie nie chcąc. Dziwne to...


 Cóż to?
Darzyłam Cię niesamowitym uczuciem
Trudno mi powiedzieć cóż to było
Ale wiem, że coś fascynującego
Stanowiło odmienność w mym życiu
Dalej nie wiem co to było
Ani co jest
Bo nadal tkwi we mnie jakieś uczucie do Ciebie
Gdybym tylko umiała określi, co to jest?

Zawsze mam z tym problem
Nawet teraz gdy chodzi o uczucie do Niej
Nie mam pojęcia co to jest

Dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane?
1lipiec'11

Boję się o Nią.
Powiada, iż kocha.
Mnie w dodatku tym uczuciem obdarzyła.
Ale poczekaj!
Czy pewna jest swych słów?
Przecie ja...
Chyba się nie nadaję do tego.
 Posłuchaj.
Boję się.

Ja też coś czuję!
Ale nie wiem czy jest to tym samym,
równie silnym?

Obawiam się.
Jak zwykle wielu rzeczy.
Ale ogarnia mnie przestrach.
Nie tyczy się on mej osoby jak raz.
Tylko Jej.
A jeśli Ją zranię?
Niechcący choćby.
Nie chciałabym tego.
1lipiec'11

środa, 15 czerwca 2011

Uśmiechnij się znów do mnie!

Dziś był niemal najlepszy dzień od jakiegoś czasu licząc.
Pomijając, że znów mam kontakt z Panną Tajemniczą. Bo to również wspaniałe.
Ale skupmy się na dniu. Więc spotkałam się dziś z Uroczą IzaBellą~ Oczy ma śliczne, ciemno-brązowe (zwane przeze mnie Hebanowymi) i śmiech nader rozkoszny. Jest Kawaii-desu i nie lubi, gdy tak mówię x3
Spędziłyśmy dziś cały dzień niemal, bo od za piętnaście 11 do 21 z groszami. To było fascynujące. Po prostu nigdy tego nie zapomnę. Mam nadzieję, iż szybko powtórzymy ten spacer po niemal całej L-cy!
I ogólnie układa się świetnie!


Obydwa wiersze są inspirowane tą pracą umieszczoną niżej. Która bądź co bądź mi się podoba. I nie tylko!

Uśmiechnij się znów do mnie!
Jak drobne Piórko tworzy kręgi na wodzie,
Tak Ty tworzysz je w mojej głowie.
Czekam, aż się to rozwinie jak Pąk
I poleci niczym Motyl kolorów pełen.
Sprawiasz, iż Pędzel sam rwie się do mej ręki
I spod niego wychodzą malunki.
Spoglądam w niebo zdobione Księżycem,
Myśląc o Tobie czekam,
Aż Gwiazda spadnie.
By móc powiedzieć życzenie:

Uśmiechnij się znów do mnie!
14 czerwiec'11

Piórko Nieznajome
Skąd tam piórko małe w morskich toni odcieniach?

Tam farba wiecznie z włosia pędzla spływa, dotknąć ziemi nie może i gwiazda nieustannie spadająca.
Tam motyl zdobiony kolorami tęczy pilnuje swej nienarodzonej róży.
Tam gwiazdy dorównujące wielkością jasnemu księżycowi mrugającego do Nas.
Tam kręgi barw ciemnych i jasnych wywołane cichym szeptem Twych życzeń.

Od kogo ono pochodzi?
14 czerwiec'11

wtorek, 14 czerwca 2011

"Zaskoczenie wyczucia"; Pluszaki

Czas układa się pomyślnie. Nie umyka zbyt szybko, nie stoi w miejscu. Dni pełne słońca się stają. Z każdym dniem coraz więcej radości. Na szczęście. I niekoniecznie zasługą jest to lata. Pogoda uciążliwa dla mnie. Męcząca. Ale magia dni powraca coraz częściej. Szansa odbudowy znajomości z Panną T. Nowa znajomość z Dziewczyną o Hebanowych Oczętach. Niedawno niesamowite rozmowy z Tay. Brakuje mi ich. 
Szkoła zmierza ku końcowi. Nauczyciele nas się pytają po co my przychodzimy w 3-4 osoby, to idziemy do domu.
Wczoraj byłam robić zdjęcia. Ile to rzeczy magicznych można dostrzec w zwykłej polanie. Naprawdę! Za jakiś czas założę album. Jednak zdjęcia będą skanowane, bo robione analogiem.   
Chyba lepiej mi idzie pisanie prozy aniżeli wierszy? Choć w sumie nie wiem czy cokolwiek mi wychodzi. Ale nie ważne. Ktoś to czyta i to mi wystarczy. 
Wiersze są dość dziwne. Tak jakoś mnie naszło z tymi pluszakami. 
Ale powiem, że jestem pełna optymizmu!

Zaskoczenie wyczucia
Budząc się po śnie niezbyt przyjemnym,
Dzień był jakby nieprzyjazny.
Dziwne poczucie osamotnienia
I nie było nikogo do przytulenia.

I gdy już myśli były o dniu zmarnowanym
Odkryłam cudowną rzecz.
Wiadomość do mnie doszła,
Iż znajomość odbudować pragniesz.
Uciecha wielka od razu.
I serce łomocze,
A jakże by inaczej.

Ocaliłaś magię tego dnia.
Ponownie wiedziałaś kiedy!
Jak Ty to robisz?
11czerwiec'11

Króliczek i Miś
On jeden widział  niemal wszystkie
me łzy szczęścia jak i smutku.
Chwile radości i beznadziei.
On obserwował wzloty i upadki.
Wiedział kiedy mi źle albo dobrze.
Sam bez zbędnych pytań
wiedział co czuję
i znajdował się przy mnie.
Bo tylko on jeden siedząc na półkach
bądź leżąc w odmętach pościeli
wiedział o wszystkim.
Tylko jego czarne oczy
obserwowały każdy mój ruch.
To właśnie on mym wiernym kompanem.
Od dzieciństwa przez dojrzewanie.
Choć i jego przyjaciel trochę młodszy
Miś Zbyś, widział wiele.
Najukochańszy Pluszowy Króliczek,
tylko on od namłodszych lat
trwa przy mnie.
10 czerwiec'11

Króliczek
Jego szare futerko
bywało mokre od słonej powodzi.
Mięciutkie włosie, głaskane ręką
przynosiło ukojenie.
Kolorowe kropki na długich uszkach
rozbawiały w chwilach trwogi.
Pocieszny pyszczek barwy białej
zachęcał do działania.
Spojrzenie czarnych ocząt
nie pozwalało się poddać!

Nawet gdy zniknął gdzieś w odmętach niewiedzy
pozostał czujny w mych myślach.
Towarzysząc na każdym kroku
nie dał zapomnieć o sobie
Kazał przyjacielowi czuwać przy mnie,
wkrótce sam powrócił.
Siedzi i przygląda się od nowa.
10 czerwiec'11

czwartek, 2 czerwca 2011

Życzeniowy Gest

Niedawno miałam urodzinki. Kitsuś i Hinaś nie przyszły. No cóż. Ale od Kitsusia dostałam chińskiego żołnierza-strażnika. Ot co.
W ogóle dziś to ja miałam zaciesz. Dostałam list od "męża". Wysłała mi oryginał pracy, baka! Ale jest urocza. I taką śmieszną karteczkę z okazji 1-ych urodzinek <śmiech> I-i wisiorek Jin-jang. Ona ma podobny~ To jest czadowe!!!
Ano i Panna Tajemnicza także wysłała mi życzenia. Cieszy mnie to niezmiernie. Zastanawiam się tylko czy mam jej coś odpisywać. Na pewno podziękować będę musiała. A może nie musiała, a chciała. Ot co.


Życzeniowy Gest
Chyba nie wiesz
ile radości
może wywołać
kilka zdań
Życzenie
pretekstem
by się odezwać
do mnie (?)
Cieszy mnie
ten mały
gest
Serio!
Będę czekać
na następny
Być może
jeszcze jakiś uczynisz
2 czerwiec'11


Drobne ukojenie
Żal z Twego serca uleciał,
ciężar z mej duszy odjęty.
Nie zniosłabym myśli,
że mnie nienawidzisz.
Każdy popełnia błędy
Emocje me się zmieniły,
ale uczucie jakieś do Ciebie zostało.
Myślisz jeszcze czasem wracają,
nadzieja się gdzieś kłębi.
"Wrócisz kiedyś?"
Tym czasem bezgłośnie ślę:
Bądź szczęśliwa!
2 czerwiec'11

W wiadomym celu
Morskie oczęta spoglądają na nią
I widzą wszystko w ciemnej toni.
Figlarny uśmieszek wygina się w łuk wesoły
I mówi tym sposobem co czuje.
Cieplutka dłoń łapie chłodne palce
I przekazuje swe uczucia do Niej.
Aż w końcu słodkie usta łączą się z Jej gorzkimi.
I obie oddają się tej chwili rozkoszy, przyjemności.
Czy połączyła je miłość?
2 czerwiec'11

Twój nastrój?
Nami ma łatwiejszą sytuację.
Widzi Tay i może w każdej chwili ją spotkać.
U mnie jest to trudniejsze.
Słyszę tylko Twe słowa.
Z nich pozostaje mi wydobyć,
Jak się czujesz.
Zazwyczaj jest on zmęczony,
Ale w końcu staje się wesoły,
Jednak ostatnio
Coś Ciętrapi?

Spytałabym "o co chodzi",
Ale chyba się boję.
Być może nie wypada.
Jak będziesz chciała,
Sama powiesz.
Prawda?
2 czerwca'11

środa, 25 maja 2011

Twoje zdjęcie i Niekończące się żegnanie.

Czy moje serce znów robi to? Czy nie ma dość? Ponownie wierzy? Widocznie ono jest silne. Ciągnie mnie za sobą. Słucham się go, nie mam sił się sprzeciwiać. 
Czy i tym razem poczuję ten silny wicher w swej duszy?

Twoje zdjęcie.
Robiąc zdjęcia
chcę ułapać chwilę,
uwiecznić myśli.
Nie mogę pogodzić się,
że nie zdążyłam tego uczynić.
A tak bardzo chciałam!
Jestem pewna,
iż nie popełnię
błędu drugi raz!

Noszę aparat przy sobie
czekam na okazję.
W tamtym wypadku
nie miałam nawet okazji
uchwycić Twych emocji.
Nie widziałam ich nigdy.

Teraz klisza ma
ciągle w gotowości.
Już niemal wszystko
jest ustalone.
Oby się udało!

Przysłona ustawiona
czekam tylko na okazję.
Tym razem wychwycę uśmiech!

Szkoda tylko, iż inny.
Nie tej osoby,
na której łuk radości
tyle czekałam.
Ale wierzę,
że tym razem
zdążę!
Bo ten równie
piękny
i oczekiwany jest
jak tamten!

Nie znikniesz?
25 maj'11

Niekończące się żegnanie.
Dalej gdy widzę Twój nick,
serce lekko mi drży,
a w oczętach zbierają się łzy.
Nie płaczę.
Nie ma sensu.

Wierzę, iż zmieniłaś swe zmaiary.
Nic nie piszę, nic nie mówię.
Jednak głupia nadzieja pozzostała.
Pozbyć jej się nie umiem.

Zrobiłam ostatnią pracę,
związaną z tym wszystkim.
Chciałam Ci pokazać,
ale nie mam jak.
Cóż...

Uśmiechasz się czasem,
prawda?
25 maj'11

środa, 11 maja 2011

Trudne zapomnienie.

I czyż to rzeczywiście koniec? Na zawsze? Nigdy nie powróci? 
Nie wiem...Ciężko mi to ogarnąć...Trudno zebrać myśli. Wszystko się szamocze i plącze. 
Pogodzić się trudno. Ale może tak będzie lepiej? W życiu nie chciałabym sprawiać przykrości ni bólu. 
Myślę. Cały czas.
Spoglądam w niebo, Ty również?
Tyle rzeczy jeszcze chciałam zrobić, tyle powiedzieć. Nie uczynię tego prawdopodobnie nigdy. 
Nie chciałam...Ale zrobiłaś tak jak uważałaś. Nie mam prawa się narzucać zbytnio. 
Nadzieja się schowała, ale wciąż chyba się tam kryje. Po cichu, incognito.
Zbieram stokrotki.

Wiersz dla mnie
Odeszłaś na zawsze
pozostawiając po sobie
słów niewesołych kilka
Jednakże te słowa
zapisane przepięknie
należą teraz do mnie
Choć smutek
przebija kartkę
ukochane pozostaną!
6 maj'11

Trudne zapomnienie.
Każde miejsce, chwila, przedmiot.
Wspomina mi o Tobie.
Na własne życzenie rozmyślam o tym.
Czy tak miało być?

Gdyby choć dało się zapomnieć.
Ale ja nie potrafię.
A może...

Byłaś częścią mego życia.
Dalej jesteś.
Ale już nie osiągalną.

Tak nierzeczywiste się to wydaje.
Trudno to pojąć.
Zaakceptować.
Ciężko się pogodzić.

Dalej mam nadzieję?
Któż to wie.
Ale z Twej prośby próbuję zapomnieć.
Choć nie uważam, by to było możliwe.
Robię to tylko dla Ciebie.

Rzucam się w wir zajęć.
Robię wiele rzeczy.
Rozmawiam, piszę, rysuję.
Nic to nie daje.
Ciągle powracam do mych o tym myśli.
Ciężko zapomnieć!
9 kwiecień'11

wtorek, 3 maja 2011

Nie mówić, przemilczeć...

Jestem załamana swą głupota. Zjebałam to...Po prostu na całej linii. Nie chciałam, żeby tak wyszło. I teraz pewnie nic już zrobić nie mogę...A winić mogę tylko siebie. Jestem idiotą...
Szlak by to...Dlaczego nie umiem powstrzymać swojej niewyparzonej gęby.? Czemu nie myślę nad tym co robię..?
Nienawidzę tego u siebie...


Nie mówić
-Nie musiałaś tego mówić.
-Wiem...
-Więc po co to zrobiłaś?
-Nie wiem...

Znów. Kilka słów za dużo.
Powtórnie zbyt niepoważnie.
Nie myśląc,
mówiąc co na język padnie.
Później, przemyślane.
Bolą podwójnie.

Cofnąć kilka chwil.
Nie zaczynać.
Pozostawić.
Milczeć.

-Zraniłam ją tymi słowami,
prawda?
-Z pewnością.
-Mogłam już nic nie mówić...
-Oj tak.
-Nie da się tego już naprawić..?
-Chyba nie.
-Myślisz,
że kiedykolwiek mi wybaczy?
3 maj’11


Przemilczeć
Nieprzemyślane
Słowa
Zdanie
Niechciane
A mimo to
Wypowiedziane

Zniszczyło

Zniszczone
Wszystko
Nad czym
Tyle
Pracowała

Zbyt późno
Pomyślane

Nieprzemilczane
To
Co tego
Wymagało

Za późno

I nie ma
Szans
Najmniejszych
By to naprawić?

Czy kiedykolwiek
Zostanie
To wybaczone? 
2 maj'11

środa, 20 kwietnia 2011

"Nie pytaj dlaczego"

 Ach, gdybyście tylko wiedzieli jak wielkie szczęście rozpiera mą duszę. Aż trudno opisać mi to słowami. Chodzę i się cieszę. Choć pewnie nie stało się nic wielkiego, dla mnie ma to olbrzymie znaczenie. Świat jest piękny, mówię Wam!
 Wiersze tu zamieszczone traktują w sumie o tym samym, tylko trochę inaczej każdy. Są one skierowane do osoby, która jeśli je przeczyta, na pewno będzie wiedziała, iż są do niej.

Ty
Aż trudno uwierzyć
Takie rzeczy
Wprawiają w euforię
Twoje myśli
Znaczenie wielkie mają
Szczęście mnie rozpiera
Bo wiem
Iż liczyć mogę
Na Twą uwagę
15 kwiecień'11

Po raz kolejny
Du-dum! Du-dum!
Słyszysz?
To serce me bije.
Du! Du! Du!
Łomocze
Na samo wspomnienie.
Ręce zaczynają drżeć,
Zimno ogarnia me ciało.
Wiem,
Że o mnie myślisz.
Radość rozpiera mą duszę.
15 kwiecień'11

Dla Ciebie
Miłość ma bujna
pozostaje ciągle czujna.
Na znak Twój czeka,
na ciszę nie narzeka.
Śmieje się, gdy radość rozpiera
i płacze, gdy ona umiera.
Miłość nie zwraca uwagi na szczegóły,
ale ma swoje reguły.
By trwać przy Tobie
zapomni o sobie.
19 kwiecień'11


Moje szczęście chcę dać Tobie
Szczęście me tak wielkie,
że nie wyrażą tego słowa wszelkie.
Rozmyślam o tym dniem i nocą,
a Twoje myśli moje niebo złocą.
Rozpływam się w tej rozkoszy,
bo mam na to wystarczająco mocy.
Nadzieją postanowiłam znów zaufać,
po co na zimne dmuchać?
Czy związku z tym, robię źle?
Któż to wie...
Ale w tej chwili o troskach zapominam.
Szczęście swe niewymowne chwytam.
Może gdy je zatrzymam przy sobie,
pokażę, iż warto trwać ze mną i Tobie?
19 kwiecień'11

Niezwyczajnie zwyczajne.
Nie pytaj dalczego.
Nie znam odpowiedzi.
Tak podpowiada me serce.
Czy znam Cię wystarczająco?
Nie wiem.

Chcę osiągnąć cel.
Pokazać Ci,
Że jest to możliwe.

Popchnij mnie a upadnę,
ale się podniosę.
Za każdym razem.

Boisz się?
Ja również.
Trzeba spróbować.
Nawet gdy zwątpisz,
Ja tego nie uczynię.

Nie pytaj dlaczego?
Tak już jest
I tyle.
18 kwiecień'11

środa, 13 kwietnia 2011

"Idę spać"

Witam. Nie dawałam nic przez pewien czas, gdyż czasu brakowało i monitora także. Ale teraz mam nadzieję, na lepsze.
Wiersz ten powstał w drodze dedukcji, dlaczego się mówi:"idę spać", choć się leży i nigdzie nie rusza. W tedy to Artystka powiedziała mi, że i owszem się idzie. I powstał ten wiersz.
A jak już o snach mówimy. Dziś śniła mi się Panna Tajemnicza co wprawiło mnie w dobry nastrój i mogłam z pozytywnym nastawieniem pójść na test gimnazjalny z matematyki. Dziękuję.


Idę Spać

W ciszy osnutej ciemnością,
Krokiem nieśpiesznym,
Idę z Morfeuszem.
Udaję się w Krainę Jego,
W Świat Wyśniony,
Który Ostoją mej Duszy.
Choć czai się tam Strach,
Nie lękam się Go!
Tam mój Kraj,
Mój Dom.
(Kto wie,
Może spotkam Tam Ciebie?)

26 marzec'11

środa, 23 marca 2011

"Rok"

Któż by pomyślał, iż ten czas tak szybciutko zleci. Dokładnie rok temu odważyłam się zapytać. To dokładnie rok temu powstawały pierwsze więzi. Może i to nie wiele, ale dla mnie to był przełom. Jestem szczęśliwa, że miałam okazję Cię poznać. Owszem, smutno mi, iż stało się to, co się stało. Jednak należę do osób naiwnie wierzących. I wierzę. Trzymaj się i niech Ci się wiedzie.

Rok

od pierwszego słowa.
Szybko ten czas przeminął.
Wiem.
Nic już nie zmieni ma mowa.
Postanowiłaś.
Wierzyć mogę,
że to się kiedyś zmieni.
Rzeczy nowych wiele poznałam,
od chwili Twego poznania.
Smutki,
Radości!!!
Nowych uczuć doznałam.
Tworzyć od nowa zaczęłam.

Wdzięczna Ci jestem.
Nie żałuję!
Niczego.
Nadzieje pozostaje,
iż Ty również.
23 marzec'11

sobota, 12 marca 2011

Góry

Na ferie byłam w górach. Chciałam wziąć ze sobą pewną osobą, ale nie chciała...
W końcu będąc na zimowisku i idąc (a raczej pędząc) za Księdzem coś mnie natchnęło by napisać wiersze o górach. Ale te góry są w rzeczywistości metaforą do mych odczuć, uczuć.


W drodze na szczyt
Każdy kolejny krok
pozbawia mnie sił
powoduje zadyszkę
równocześnie
ten krok
przybliża mnie
do celu.

Nogi coraz cięższe
i kroki stawiać trudniej
jednak myśl
zdobycia szczytu
dodaje mi mocy.

Skoro doszłam
już tak daleko
mogę zwrócić
tylko z chwilowego
braku energii?

Idę dalej
pokrzepiając się
wizją końca
zmagań.
21(13) luty'11

By szczyt osiągnąć

Głupi ten,
który lekceważy
góry.
Naiwny,
który uważa się
za silniejszego
od nich.
Śmieszny,
który zamierza
z nimi walczyć.

Bo tylko ten,
który zgodnie
z ich zasadami
podąża,
osiągnie szczyt.
21(18)luty'11

niedziela, 27 lutego 2011

"Umrzeć z tego powodu nie chcę"

Umrzeć z tego powodu nie chcę

Czy chciałabym w tej sytuacji
umrzeć?
Skąd!
Bu umrzeć,
trzeba się narodzić.
Robiąc to,
wzbudzasz miłość
w sercu Matki
i bliskich.
Więc
gdybym chciała umrzeć,
spowodowałabym ból i żal.
A tego nie chcę.
Lepiej po prostu
byłoby się nie pojawić.
Wcale.
Chciałabym zniknąć
albo pamięć stracić.
Nie jestem w stanie
pogodzić się z tym
co się stało!

31 styczeń'11

Pomyśleć

Ochłonąć.
Wziąć wdech
i rozluźnić ciało.
Zamknąć oczęta
i spojrzeć na świat
bez patrzenia.
Przestać myśleć
o czymkolwiek,
by zrozumieć
niezrozumiałe.
Obiektywnie
przeanalizować
sprawę.
I dojść
do czegoś
sensownego!

2 luty'11

poniedziałek, 21 lutego 2011

Ogród cnót

Tak jak pisałam na blogu z opowiadaniem, wstawiam wiersz o ogrodzie. Natchnęło mnie, gdy właśnie pisałam epizod 8 i wspomnienie pewnej sesji z "Księżniczką". Wiersz jest pewną metaforą (którą zapewne tylko ja rozumiem) i nie odnosi się tylko to wyimaginowanej fantazji o Nami i Ami. Jest on odzwierciedleniem mych chęci odnośnie pewnej osoby...

Ogród cnót

Sklepienie jego w nocy księżyc stanowi
I swym, ledwo co przedzierającym się blaskiem zdobi.
Spleciony, aż ponad głowy pnączami,
Przepełniony jest ludzkimi marzeniami.

Kwiatów różnokolorowych cała chmara,
Niczym wypełniona po brzegi winem czara.
Lilie, Hortensje, Fiołki
Są jak maleńkie aniołki.
Zielona, świeża trawa gilgocze bose nóżki,
A może to figlarne, roślinne wróżki?

Odwiecznej jego tajemnicy żywopłoty różane chroniły,
Swymi niewielkimi kolcami niejednego już zraniły.
Dojść tam jedynie można Płaczących Wierzb Aleją,
W której młode i stare głosy przepełnione są nadzieją
i się śmieją.
Mosiężna brama wejściem jest do niego,
Otworzy się, gdy w sercu poczujesz coś miłego.

Gdy tylko go odnajdę zabiorę Cię tam ze sobą,
Bo stworzony jest bym udała się do niego z Tobą.
Klucz ciągle przy sobie noszę,
Ciężar jego dzielnie znoszę.

O nic się nie bój!
Tylko mą miłość ciągle czuj.
Choćby przeszkodzić mi chciało nie wiem co,
Nie poddam się, zrobię to!
Nawet gdybyś się zachwiała,
Nie pozwolę by równowaga ma się chwiała.
Chwycę Twą dłoń i poprowadzę wprzód,
Aż dotrzemy to upragnionego Ogrodu Cnót!

11-20 luty'11

Natomiast ten wiersz jest pierwszą reakcją na pewne zdarzenie...

Jakiekolwiek znaczenie?

Okazałam się
całkowicie
bezużyteczna.
Moje myśli,
słowa i obietnice
bezsilne.
Chyba wyobraźnia
poniosła mnie
zbyt daleko.
Powiedziałam,
że zniszczę mur,
ale ledwo uszkodziłam
małą cegłówkę.
Przysięgłam,
iż nie wypuszczę Cię
z mych objęć.
Mimo to uciekłaś.
Obiecałam,
że będę czekać.
Czy to ma
jakiekolwiek znaczenie?

31 styczeń'11

niedziela, 6 lutego 2011

"Czym jestem?"

Czym jestem?

Kim jestem?
Dobrym duszkiem,
któremu los
nie sprzyja?
Częścią własnej
fantazji,
która nie umie
odnaleźć się
w rzeczywistości?
Aktorem swego
życia,
któremu kunszt
nie wychodzi?
Małym głupcem,
który nikomu
nie jest potrzebny?
Podłym sarkastykiem,
który nie umie
być dla nikogo
prawdziwie miły?
Zodiakalnym bliźniakiem,
który pogubił się
sam w sobie?
Bezuczuciowym
niegodziwcem,
którego nic już
nie obchodzi
i znudzony jest
swoim otoczeniem?
A może
ja zwyczajnie
nie istnieję?
Moje życie, myśli,
uczucia, emocje
są tylko złudzeniem?
Może jestem
wymyślonym przez
kogoś, nic
niewartym
wytworem?

30-31 styczeń'11

piątek, 4 lutego 2011

"Chcę to zrobić! II "

Chcę to zrobić
cz.2

Przyjadę do Ciebie
Będzie słoneczny dzień
Wyjdziesz
Na podwórze
Nic nie podejrzewając
Usłyszę Twoje kroki
Ujrzysz mnie
A ja Ciebie
Spojrzę w Twe
Piękne
Zielone oczy
Podbiegnę do Ciebie
Wzruszę się
Po mych polikach
Spłyną czyste łzy
Ty delikatnie
Wytrzesz je
Swymi delikatnymi
I subtelnymi
Ruchami
Spojrzę na Twoją
Twarz
Swym melodyjnym
Głosem
Wyszeptasz Cicho
Me imię
Wtulę się
W Twoje ciało
Poczuję Twe ciepło

W końcu zrozumiesz
Że jesteś częścią
Mego świata
I wszelkie wątpliwości
Zabierze ze sobą
Lekki wiatr!

Zobaczysz
Uczynię to!!

24 styczeń'11

środa, 26 stycznia 2011

"Chcę to zrobić!"

Chcę to zrobić!
cz.1

Nigdy nie widziałam
Tych pięknych oczu
W pełnym blasku słońca.
Chcę ujrzeć
Twe, zielone tęczówki
Spoglądające radośnie na mnie.

Nigdy nie widziałam
Ruchu Twych warg
wypowiadających słowa.
Chcę zobaczyć
Twe różane usta
Szepczące moje imię.

Nigdy nie czułam
Dotyku Twych dłoni.
Chcę poczuć
Delikatną Twą skórę
Na mych polikach.

Nigdy nie czułam
Ciepła Twego ciała.
Chcę poczuć
Bliskość Twoją
W mym uścisku.

Nigdy nie słyszałam
Głosu Twego słodkiego.
Chcę usłyszeć
Czystą barwę
Szeptanych przez Ciebie słów.

Nigdy nie słyszałam
Odgłosów Twych kroków.
Chcę usłyszeć
Szmer Twego lekkiego chodu
Podążającego do mnie.

Pragnę Cię spotkać!

24 styczeń'11

sobota, 22 stycznia 2011

"Nami-Łotrzyk "

Sobie czasem myślę co by to było gdybym była innym człowiekiem. Jak potoczyło by się życie bez moich postaci. Moje świata. Myślę, że nie podobałoby mi się. Lubię swoje uczuciowo trudne i pokręcone życie

"Nami-Łotrzyk"

Ileż ona wprowadziła
w me życie
chaosu.
A to tylko dlatego,
że ją sobie
wymyśliłam.

Tyle już rożnych
imion
posiadała.

Łotrzyk.

Pasuje to do niej.
W dodatku to
Zaczarowany Łotrzyk.

Bądź Nami
co znaczy fala.

Faktycznie zalewa
plażę
mego świata.

Tak wiele
jednak
jej zawdzięczam!

Teraz już
nie wyobrażam sobie
życia
bez niej!

14, 17 styczeń'11

piątek, 14 stycznia 2011

"Sprzeczność"

Sprzeczność

Siedzi w mej głowie
i smędzi :
'Chcę wyjść na zewnątrz!'
dołącza kolejny głos
i następny.

Dużo ich jakoś.

Takie już jest ryzyko,
gdy się zachciało mieć swój świat.

Niebieskowłose stworzonko
chyba najgłośniej
domaga się uwolnienia.

'Nie mogę-mówię-przecież
jesteśmy całkiem inne.'
'Jak to?-spiera się ze mną.
Przecież to TY mnie stworzyłaś.
Jestem częścią Ciebie!'

Ale czy ona ma rację?

Skoro mam w głowie
tak różne
(pod każdym względem)
postacie,
znaczy, iż osobiście
jestem tak sprzeczna
ze sobą?

14 styczeń'11